Język polski, liceum/technikum |
sierpień 2016 |
Było tak wspaniale. Długie spacery, czułe spojrzenia, godziny rozmów przez telefon czy na Skype’e. I nagle wszystko się skończyło. Są łzy, bezsenne noce i rozpacz. Jak przetrwać rozstanie z chłopakiem?
Na miarę oznacza tyle co twarzowy, stosowny, pasujący. Co może być na miarę? Ubranie, oczekiwania, plany, marzenia. Na miarę szukamy ludzi, z którymi chcemy spędzać czas.
Bohaterowie filmu z jednej strony pasują do siebie, z drugiej zaś nie. Aleksandre jest wziętym architektem, ma dorosłego syna, dom, gosposię. Diane jest utalentowaną, zamożną prawniczką. Pasują do siebie pod względem intelektualnym. Ale bohater nie jest facetem na miarę, jeśli chodzi o jego wzrost. Jest bardzo niski. Mierzy 136 centymetrów. To budzi uśmiechy politowania, niewybredne żarty, dziwne zachowanie, skupia ciekawskie spojrzenia. To wszystko sprawia, że Diane zaczyna zastanawiać się nad przyszłością tego związku.
Jest to komedia, a zatem kończy się pomyślnie dla bohaterów. Jednak w życiu nie zawsze tego typu problemy mają szczęśliwe zakończenie. I nie chodzi tu tylko o wzrost. Ale o wszystko to, co odbiega od przyzwyczajeń ludzi. Przykładowo religia, kolor skóry, poglądy polityczne.
(„Facet na miarę”, reż. Laurent Tirard, 2016)
Student to ma klawe życie. Dziewięć miesięcy nauki, a potem aż trzy miesiące wakacji. TRZY MIESIĄCE. To ponad 90 dni nicnierobienia… przynajmniej w teorii. Wielu dzielnych studentów nie korzysta bowiem z tej wakacyjnej oferty i zamiast udać się w podróż stopem po Europie gorliwie uczy się, nasiąka wiedzą. Podczas wakacji można robić wiele rzeczy. Przykładowo, pójść na kursy z wybranego przez siebie języka obcego. Angielski, niemiecki, francuski… a może chiński? Wszystko to jest w zasięgu ręki. Języków można też uczyć się samemu, do tego jednak potrzebne są znacznie większe pokłady samozaparcia. Nic nie stoi na przeszkodzie, by student zaczął uczyć się rzeczy, które na uniwersytecie/w szkole wyższej pojawią się w następnym semestrze. To znakomity sposób na zrobienie wrażenia na prowadzących zajęcia, chociaż również na zapewnienie sobie wyjątkowej nudy. Kto chce słuchać czy czytać o tych samych rzeczach tyle razy?! Wakacje to także znakomita pora na „odbębnienie” praktyk. Zgłaszamy się do jakiejś firmy i mówimy jej, że chętnie będziemy za darmo tyrać dla niej w wakacje, bo tak nam kazała nasza Alma Mater. Nie przejmujemy się, że być może psujemy rynek pracy – zamiast tego codziennie o 8:00 wychodzimy „do roboty”, wykonując jakieś mało ważne (lub częściej: mało interesujące) czynności, tylko po to, by na samym końcu dostać podpisany kwit, że rzeczywiście coś tam zrobiliśmy. Czujemy, że zmarnowaliśmy trochę czasu (uczenie się języków byłoby bardziej przydatne), ale przynajmniej mamy ten przykry obowiązek już za sobą. A to przecież najważniejsze.
Zrekrutowałam się na mój wymarzony kierunek studiów. Nasze plany wakacyjne trochę się pozmieniały. W lipcu mieliśmy rodzinnie wyjechać na wypoczynek, ale Bartuś rozchorował się. Maluszek miał zapalenie oskrzeli. I przez dwa tygodnie przebywał w szpitalu. Teraz jest już w domu, ale pediatra odradził póki co wyjazd. Może we wrześniu. To nawet dobrze. Bo przecież wtedy będę miała jeszcze wakacje i mogę pojechać z mamą i bratem. Tata nie może, bo już wziął urlop na nasz lipcowy wypoczynek. Michał też zmienił wakacyjne plany. Otóż nie pojechał z rodzicami, bo jak wyznał, studentowi nie przystoi już spędzać wakacji z rodzicami. Chłopak wydoroślał w trymiga. A niedawno spotkałam Klarę. Była załamana, bo nie zdała matury z dwóch przedmiotów. Nawet zrobiło mi się jej żal. I jeszcze jedno. Dwa pieski ze schroniska, którymi się między innymi opiekowałam, znalazły swoje nowe domy. Mam nadzieję, że na stałe.
© Copyright 2011 DOCTUS-NET
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie w całości
lub we fragmentach materiałów zawartych na stronie zabronione.